Śmierć był rewelacyjny, świetna postać. Mógłby tylko nad mimiką twarzy trochę popracować :)
Sama historia bardzo pomysłowa i z poczuciem humoru.
Nie czytałem jeszcze Świata Dysku, ale zapewne to zrobię, bo film zdecydowanie do tego zachęca :)
Zgadzam się, kreacja Śmierci jest nie do przebicia :)
Ogólnie film pod względem wizualnym średnio mi się podobał, ale przesłanie, dialogi, kreacja świata były wprost rewelacyjne. Film zdecydowanie wart polecenia :)
pozdrawiam.
Pomimo całej mojej sympatii dla ponurego kosiarza, najlepiej zagraną postacią był Albert, zaraz po nim Pan Herbatka. Na chwilę obecną number one wśród czarnych charakterów.
Ponury kosiarz nie miał za dużo aktorstwa bo na twarzy miał maskę. Natomiast reszta aktorów wypadła jak na fantasy rewelacyjnie. Jest to za sprawą produkcji angielskiej. Tak dla przykładu w Harrym Portierze filmy były infantylne dla dzieci, odmóżdżone cukrem. Chociaż tam włożyli kasę w efekty specjalne i lepiej to wyglądało wizualnie.
W każdym razie film Wiedźmikołaj jak na fantasy jest lekko ciężki i wolny, ale to dlatego że jest angielski. Ma to swoje plusy, a mianowicie jest poprawny gdy widzi się osobę dorosłą to nie ma rozumu i zachowań 5 latka jak to bywało w innych fantasy. Film z pewnością jest udany, jedyne co by się chciało to więcej efektów komputerowych, na szczęście nie kombinowali za dużo na planie ze scenografią z tektury, no może oprócz żółwia, słoni na dysku, maski ponurego kosiarza i może czegoś jeszcze. Pod tym względem jest Wiedźmikołaj lepszy od Kolor Magii (choć tam fajnie zrobili smoka w momencie znikania).
"Tak dla przykładu w Harrym Portierze filmy były infantylne dla dzieci, odmóżdżone cukrem."
Czyli dokładnie dla Ciebie. Dziwne, że Ci się nie podobało.
"gdy widzi się osobę dorosłą to nie ma rozumu i zachowań 5 latka"
No chyba że to jest Banjo (też znakomicie zagrany).
Odtworzenie Śmierci to żadne wyzwanie biorąc pod uwagę fakt, że mimo wszystko to sympatyczna kupa kości :D Herbatka - to było mistrzostwo. Film się podobał, dał radę zachować klimat książki i muzyka była prześwietna. Ale mimo wszystko nic nie zastąpi książki, brakowało mi pratchettowskich opisów i żarcików.
Właśnie ta koścista postać podobała mi się najmniej.
Śmierć mogłaby chociaż ruszać szczęką.
Zero dynamiki. xD